czwartek, 5 września 2013

Uchwycone momenty

Na jednej z imprez, całkowicie prywatnych, przedstawiono mi dwóch fotografów, którzy na pierwszy rzut oka już wyglądali na takich co wiedzą wszystko, pokusiłbym się o stwierdzenie, że przeczytali cały internet... myślę, że z dwa razy na pewno. Obserwując ich kontem oka, oka które konta nie posiada, w trakcie imprezy krążyli wokół mnie jak komary szukając sposobnego momentu by uderzyć i porozmawiać. W końcu po kilku próbach dopadli, osaczyli i jeden z nich zaczął rozmowę od zdania "Dlaczego Nikon a nie Canon?". Oczywiście na tak poważne pytanie musiałem wznieść się na wyżyny swojej elokwencji i odpowiedziałem krótko "Bo na Leica'e nie było mnie stać". Odwróciłem się i zakończyłem rozmowę. Oczywiście moje zachowanie do najbardziej kulturalnych nie należało, jednakże o czym tu rozmawiać? Spór ten trwa od kąt pamiętam, a nawet wcześniej bo stary znowuż nie jestem. Wybór jest tak subiektywny jak subiektywni są ludzie, fotografowie. Aparaty obu marek są wspaniałe i porównywalne na danej półce cenowej. Sprzęt profesjonalny jest równie dobry, jedni maja wady tu gdzie inni zalety i wymieniają się nimi wraz z nowym rozdaniem kolejnego modelu. Taki aparat dopasowuje się do posiadanej szklarni obiektywów, a pierwszy wybiera się na wiele sposobów, jednak tylko jeden jest słuszny i dobrowolny dla fotografa - obrazowanie matrycy.

Canon jest według mnie bardziej bajkowy, a Nikon realistyczny - koniec. Obiektywy są jedne lepsze inne gorsze ale również porównywalne. Poza tym sprzęt jest tak dobry jak fotograf, który potrafi go wykorzystać. Znam przypadki gdzie fotografowie - nazywający się profesjonalistami, zakupują sprzęt typu D4, D800, 1D, 5D z bajońską optyką i... robią takie same zdjęcia jak aparatem za 1000 zł. Nie wykorzystują możliwości aparatu. Po co się wysilać a ustawmy sobie P - w końcu jest, coś na pewno wyjdzie a Photoshop uczyni cuda. Klient to kupi bo przecież mam aparat z górnej półki. Podoba mi się też jak ludzie ustawiają ISO w automacie, super, genialne rozwiązanie - przecież ziarna i tak nie ma teraz. To może zróbmy taki aparat co będzie miał tylko spust migawki, a jeszcze obiektyw szerokokątny , matryca najlepiej 200 milionowa i oprogramowanie, które samo kadry wyszukuje i... opracowuje i tworzy bokeh i kompozycje oświetleniową D-light i ... fotograf nie potrzebny. Mam nadzieje, że do tego nie dojdzie bo sztuka fotografii zeszła by całkowicie na dno ludzkiej kreatywności. Koszmarna wizja. Tyczy się to wszystko fotografii świadomej i profesjonalnej, gdzie mamy wymogi klienta i swoją kreatywność lub jej brak.

 
  

Jednak gdy spojrzymy szerzej na zagadnienie dojdziemy do jednego wniosku - najlepszy jest ten aparat, który mamy przy sobie. Cóż nam z najlepszego sprzętu skoro nie możemy go użyć bo jest w studio, czy domu, wypożyczalni a my jesteśmy tu i teraz i nagle dzieje się coś co powinniśmy zachować dla siebie. Oczywiście jest to temat na baaaardzo szeroką dyskusje i sam pisząc te słowa odkrywam kolejne ścieżki tego temu, jedne się kłócą ze sobą inne nie. Podejrzewam że gdyby ktoś się uparł to mógłby napisać książkę na ten temat - a mnie nie chodzi o to. Chcę wskazać na jedno, że to człowiek w tym całym zamieszaniu jest najważniejszy. Aparat to dopełnienie. Owszem on robi zdjęcia jednak to my kierujemy nim. Dlatego w pewnych sytuacja sam wykonuję zdjęcia chodźby telefonem. To fotografie bardzo często od razu przefiltrowane, z narzuconym kolorem, jednym się podobają innym nie jednak przynoszą radość. Od sprzętu profesjonalnego do telefonu - ostro. Jednak prawdziwy fotograf nie boi się żadnych wyzwań i wszystkim czym można wykona zdjęcie które zachwyci. Wyciągnie wszystko z aparatu jaki ma w ręce. Wiele lat temu, gdy jeszcze moja znajomość tematu była delikatnie mówiąc uboga, kolega oglądając moje zdjęcia krytykował jedno za drugim. Wówczas zasunąłem mu żeby się odczepił bo mam super sprzęt i zdjęcia jak dla mnie są super. Usłyszałem jedno - Dla mnie możesz robić zdjęcia pudełkiem od zapałek jednak to co zrobisz ma zapierać dech w piersiach. Miał racje. Kilka lat później jeden z fotografów zajął czołową lokatę w konkursie Pilsner Urquell. Zdjęcie wykonał na rynku w Krakowie pudełkiem od zapałek metodą otworkową. Genialna fotografia. Próbowałem ja teraz znaleźć i nazwisko fotografa jednak ... - może komuś się uda.







Wracając do telefonu to takie zdjęcia robię np. jadąc samochodem. Podziwiam wówczas otaczający krajobraz i od czasu do czasu pstryknę fotkę, uwieczniając podróż. Nie wyobrażam sobie kierując samochód, oczywiście dozwoloną prędkością, ustawiać czas i przysłonę, albo zmieniać obiektywy, albo poprostu jedną ręką strzelać fotki. Kiedyś na autostradzie Kraków - Wrocław dostrzegłem pole pięknych żółtych kwiatów, jeden obok drugiego aż po horyzont żółty i tylko żółty kolor. Na krawędzi ziemi i nieba żółty przechodził w niebieski - coś pięknego, zapierający widok. Pokusiłem się o wyciągnięcie aparatu z torby, nawet zwolniłem, zatrzymać nie było jak, siłowałem się z aparatem, zrezygnowałem ale.... zrobiłem fotkę telefonem.... prawie przejechałem temat, a najlepsze ujęcie i tak za mną, zawracam... jak? Autostrada. We Wrocławiu miałem być na określoną godzinę, nie ma czasu na zabawy. Zmarnowany kadr, temat. Żałuje, że wówczas nie miałem pod ręką małego śmiesznego aparaciku leżącego w schowku, który co by pstryknął fotkę. Takich zmarnowanych sytuacji było kilka, kilkanaście, może kilkadziesiąt. Każdy takie miał, a Ci co się nie przyznają do tego nie byli na tyle spostrzegawczy by je dostrzec.
 
Dlatego posiadanie telefonu z rozsądnie sprawnym aparatem czy małego sprytnego aparaciku jest wskazane po to by uchwycić dla siebie jedną niepowtarzalną chwilę. Najlepszy aparat to ten w rękach świadomego fotografa, który potrafi zrobić z nim cuda.





2 komentarze:

  1. "...że przeczytali cały internet... myślę, że z dwa razy na pewno" - to zdanie utkwi mi na długo ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nikon czy Canon? Mnie ten spór nie dotyczy, ja lubię swój mały zielony aparacik ;)
    Podpis
    KOBIETA ;)

    OdpowiedzUsuń