Godzina 12 szybko przyszła, zwijka sprzętu. Szybko do domu na krótki sen o 4 mam przyjechać po DJ i jedziemy do Warszawy na kolejna imprezę. Nie lubię takich krótkich snów, jednak w tej sytuacji to błogosławieństwo bo w planie było zero snu.
Czwarta rano przepakowanie samochodu, ruszamy w kierunku stolicy. Pusta droga. Samochód mknie po tragicznej siódemce gdzie co chwila stoją fotoradary i są mało ciekawe zakręty. Nigdy nie zrozumiem dlaczego po tylu latach nie mogli zrobić tej drogi całej 2 pasmowej. Przez tyle lat człowiek zdołał jednak poznać każdy jej aspekt, każdy zakręt. Czasem mam wrażenie, że pokonuje ją intuicyjnie odruchowo pokonując zakręt za zakrętem.
Dzisiejszy wyjazd do Warszawy to obsługa corocznej imprezy masowej o nazwie Ecco Walkathon. Kolejny raz z rzędu wykonuję zdjęcia na niej. Niestety w tym roku zbiegła się ona z planowanymi demonstracjami związków zawodowych walczących dobro pracowników. W radio całą drogę słuchałem, jakie mogą być kłopoty, menager dopingował nas byśmy zdążyli wjechać do stolicy przed nadciągającymi autokarami z demonstrantami z całego kraju.
Naciskając pedał gazu obserwując drogę wijącą się o poranku dotarłem do granic Warszawy. Udało się bez problemów minąć Janki i Raszyn najbardziej zakorkowany wjazd do miasta. Śniadanie w MC Donaldzie niezbyt mi odpowiada, jednak czasem nieodzowny aspekt tej pracy. DJ Mike, z którym przyjechałem, najlepiej określił to jedzenie - pachnie zupełnie niczym.
Gdy dojechaliśmy na Agrykole wszystko było dopięte na ostatni guzik. Zaparkowałem samochód, spotkanie z organizatorem, ostatnie wytyczne z hasłem - wiesz co masz robić i... zaczynamy.
Na początek spacer po miejscu imprezy, poglądowe zdjęcia tego co wokół. Na scenie pojawiają się konferansjerzy, ujęcie ich oraz ich gości w jak najlepszym świetle. Pierwsze zespoły i ludzie, zbierający się w wolnym tempie wokół. Charakter imprezy to piknik rodzinny. Dzieci wokół biegają i się śmieją, ich rodzice wzrokiem za nimi wodzą. Młodzi ludzie z uśmiechem na ustach dyskutują, a starsi pokazują tym młodszym, że w sile wieku można mieć więcej sił od nich. Gdzieniegdzie można było zobaczyć celebrytów, znane osobistości gdy nie pokazywały się na scenie spacerowały i rozmawiały z mieszkańcami Warszawy.
O godzinie 11 rozpoczyna się spacer wytyczoną dziesięciokilometrową trasą ulicami Warszawy, godzinę później rozpocznie się 6 kilometrowy. Na starcie pojawili się celebryci przecinający wstęgę, otwierający trasę. Fotoreporterzy, paparazzi wszyscy chcieli jak najlepsze ujęcie. Operatorzy kamer filmujący wszystko, przekazujący na żywo moment gdy zgromadzeni będą mogli wyruszyć na spacer. Przecięta wstęga, orkiestra zaczęła grać. Wszyscy ruszyli przed siebie. Byłem w swoim żywiole. Ujęcie za ujęciem zerjestrowałem wszystko co mnie otaczało, wszystko co się działo.
Niestety w tym samym czasie w Warszawie rozpoczynają się demonstracje, które mogą zakłócić przebieg imprezy. Wytyczone trasy niebezpiecznie blisko zbiegają się z trasami strajkujących. W oddali słychać wystrzały petard. Szczęściem jest to, że Ecco Walkathon jest bardzo dobrze chroniony przez policje, którą można było widzieć na każdym kroku. Radiowozy, policjanci na motorach i koniach gdzieniegdzie ochrona celebrytów w kamizelkach kuloodpornych. Dziwne połączenie, w spokojnym kraju wręcz niespotykane.
Dotarłem znowu na Agrykole i metę marszu. Zdążyłem przed wszystkimi wrócić. Ująłem to co najważniejsze. Kolejny koncert, prezentacja na co wydane zostały pieniądze z poprzedniego roku i finał. Czek już podpisany, pieniądze podliczone. Godzina 16 z minutami zakończyliśmy pracę. Pożegnanie z współpracownikami i organizatorami. Tym razem w drogę powrotną zabraliśmy jeszcze jednego kolegę, Janusza, który przez większość trasy poprowadzi mój samochód. Dobrze bo po takim maratonie fotograficznym byłoby to już dobijające. Tym razem mi się udało.
Dwudziesta pierwsza z minutami i już w domu. Kolejna sztuka za mną, teraz czeka mnie obróbka wykonanych zdjęć. Kolejny dzień siedzenia. Powoli myślami już jestem przy następnym tygodniu, który zapowiada się jeszcze ciekawiej. Dwie sztuki zwieńczone będą jeszcze weselem. Czasem jest to ciężka praca, jednak bardzo ciekawa. Wiele razy z kolegami mówiliśmy, że gdybyśmy tego nie lubili to już dawno nikt z nas by nie pracował przy obsłudze imprez. To jest najciekawsze, że człowiek jak coś naprawdę kocha to niezależnie jak jest mu ciężko dąży do założonego celu, pokonuje trudności by go osiągnąć. Dziś cel został osiągnięty. Zdjęcia już na serwerze, teraz powolne oczekiwanie na kolejną sztukę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz