poniedziałek, 2 września 2013

Miasto na wodzie

W jednym z pierwszych postów nawiązałem do Wenecji, myślę, że najwyższa pora coś o tym miejscu napisać. Owszem na jej temat rozpisywali się już niemal wszyscy, artyści pisali poematy, powieści się same im tu układały, sztuki, opery - to właśnie tu wiele z nich się odbywa. Nakręcono wiele filmów o tym miejscu, jednym z moich ulubionych to "Turysta" z Angelina Jolie oraz Johnny Depp w rolach głównych. Czasem zastanawiam się czy ten film podobał mi się dlatego że scenariusz był nietuzinkowy (chyba jednak taki nie był) czy dlatego, że był nakręcony w tym magicznym miejscu jakim jest Wenecja. 
Słyszałem opinie, że jest to miasto brudu i śmierdzących kanałów, miasto nudne, miasto przereklamowane. Niczego takiego tam nie znalazłem. Jednak jedna opinia o tym mieście faktycznie się sprawdziła, jak już tu dotrzesz schowaj mapę i zgub się. Zejdź z drogi którędy wędruje tysiące turystów, zamknij oczy i ..... zacznijmy od początku ....
Wakacje 2010 to ten czas, w którym wraz z moim synem pojechaliśmy do Wenecji, pierwsza wyprawa wówczas siedmiolatka ze swoim ojcem. We Włoszech dołączyliśmy do rodziny przyjaciół, którzy wielokrotnie odpoczywali we Włoszech. To oni poinstruowali nas co i jak najlepiej robić jak już dotrzemy do Wenecji. Najlepiej popłynąć tam statkiem ponieważ efekt pierwszego spojrzenia na to miasto jest piorunujący.





Tak też się stało, wsiedliśmy na statek, swego rodzaju tramwaj wodny i powoli udaliśmy się do Wenecji. To był znakomity wybór opcji dojazdu. Widok na to wspaniałe miasto z perspektywy statku wpływającego do portu tuż obok placu Świętego Marka jest zniewalający. Mijały minuty a my z synem przyglądaliśmy się wspaniałemu widokowi z zapartym tchem. Wspaniałe statki przycumowane do nabrzeża, zabytkowa architektura, ludzie spacerujący. Szybko wyszliśmy na brzeg by rozpocząć przygodę. Tłum ludzi. Przedzieraliśmy się jak przez hipermarket. Kilka zdjęć na placu, chcieliśmy wejść do katedry, niestety ochrona nas wyrzuciła, bo miałem zbyt dużo sprzętu fotograficznego - no cóż nie było sensu się z nimi szamotać. Ruszyliśmy w kierunku przepełnionych uliczek na których chcieliśmy coś zwiedzić. Niestety ilość ludzi nie pozwalała mi się skupić na niczym, poza tym byśmy się nie zgubili... zgubili, wówczas przypomniałem sobie właśnie zasłyszane słowa. Chwyciłem Jakuba za rękę i skręciliśmy w prawo w pierwszą uliczkę, obskurna była. Później kolejna, przeszliśmy przez jakieś podwórze gdzie siedzący na schodach włoch zmierzył nas wzrokiem. Kolejne ciasne przejście i wyszliśmy na piękny plac na którym nie było nikogo. Pusto, cicho, szum wody w kanale, gołębie przechadzające się po placu. Zatrzymany czas. Wyciągnąłem aparat. To tu można było uchwycić coś czego widać nie było, próbować dojrzeć oczyma wyobraźni, co te mury tu widziały. Wojny, krwawe rewolucje, zabójstwa napewno ale najważniejsze, że były świadkami wzniosłych uczuć, romansów, miłości. To między nimi ludzie wyznawali sobie uczucia, to między nimi zatapiali się w pierwszych pocałunkach. To tu poeci pisali swoje wiersze, pisarze swoje książki. To miejsce inspirowało reżyserów, scenarzystów inspirowało też szarych, przeciętnych ludzi do zrobienia czegoś wielkiego, ważnego tylko i wyłącznie dla nich.






Wenecja jest wspaniałym miejscem. Jadąc tam musimy jedynie pozostawić w domu nasze polskie zgrymaszenie, negatywne nastawienie do wszystkiego co tylko nam danego dnia nie pasuje i wiecznego szukania dziury w całym. Jeśli nastawimy się pozytywnie, może romantycznie, to miasto na pewno przypadnie do gustu. Wówczas zachłystniemy się zabytkami, ich pięknem i niepowtarzalną historią. Idąc uliczkami dostrzeżemy coś więcej niż tylko mury. To miasto krzyczy wręcz uczuciami, którymi chce nas obdarować, wystarczy otworzyć oczy i wyciągnąć po nie serce, by te serce oddać ukochanej osobie a od niej otrzymać jej.
Dobrze poczuć klimat tego miejsca płynąc gondolą, zatrzymać się w restauracji czy przystanąć na lodach. Dobrze jest iść przed siebie i jedynie w przewodniku sprawdzać jak dany zabytek się nazywa - a zabytków tu nie brakuje. Trzeba popłynąć na wszystkie otaczające wysepki. Napewno też trzeba usiąść gdzieś na brzegu kanału, zatopić się w myślach i delektować się tym miejscem. Każdy z nas powinien tam pojechać i odnaleźć swoją Wenecję w sobie.





Nasza przygoda z magicznym miastem zakończyła się wraz z odejściem dnia. Znajomi nas zabrali samochodem i wróciliśmy do miejsca noclegu. Tego miasta nie da się zwiedzić w ciągu jednego dnia, myślę żeby poznać to miejsce trzeba było by tu przyjeżdżać o każdej porze roku przynajmniej na kilka dni, a wciąż byłoby mało. Wspaniałe wakacje, które do dnia dzisiejszego miło wspominamy z Kubą. Kiedyś mam nadzieję, że wrócę do tego miasta by zrobić kolejne zdjęcia i przeżyć w nim te piękne chwile, o których wiatr śpiewał, woda szumiała a każde miejsce szeptało.




1 komentarz: