środa, 25 września 2013

wtorek, 24 września 2013

Cisza


Te chwile są z nami
i nikt nie zabierze ich dopóki my..

będziemy wciąż tacy sami, 
z radością odkrywać każdy nowy dzień.

Wsłuchany w słowach Bednarka, zatrzymałem się w życia pędzie. Na skraju życia i świadomości wpatruje się w horyzont zdarzeń otaczających mnie, zamykający krąg wokół. To co mogę dostrzec, uszczknąć z rozpędzonego życia notuje w swojej pamięci, zachowuje na przyszłe dni. Każdy dzień łaknę i łapie garściami, każdą chwilę, sekundę. Co przed nami tego nie wiemy, to co za nami już napisane jednak żyjemy tu i teraz i to co teraz jest ważne, najważniejsze. Nie znam przyszłości i nawet największy mędrcy tego świata nie znają i chodź by nie wiem jak się starali to jej nie poznają. Przyszłość to pusta kartka papieru, nie zapisany rozdział książki. Swoim życiem zapisujemy każdą stronice, każdy rozdział. Przeszłość jest już zapisana, jej już nie zmienimy. Teraźniejszość to pióro, piękne czarne pióro ze złota stalówką, przemierzające zapisujące stronicę czarnym atramentem. Tylko my decydujemy co w danej chwili piszemy, bo piszemy niezależnie od tego czy chcemy czy nie. Nie ma zmęczenia dłoni, zmęczonych umysłu, braku tematu czy weny twórczej. Nie ma "nie chce mi się", "za chwilę się za to zabiorę". Jest czas płynący swoim ustalonym tempem, jest tu i teraz. Nasze życie to książka i tylko od nas zależy czy będzie to nowela czy encyklopedia i nie mówię tu o długości życia lecz o jego intensywności. Jednak książki się pisze po to by je czytać. Można je czytać w samotności w domowym zaciszu, skulonym na sofie gdzieś w kącie przy kominku. Można czytać dla mas, gdzieś na piedestale usiąść i rozgłaszać swoją historie lub cicho szeptać ją swojej ukochanej osobie. Niezależnie od tego jak to zrobimy musimy swoje życie ocalić od zapomnienia. Jedni piszą książki, pamiętniki, inni kręcą filmy a ja robię zdjęcia. Zatrzymuje chwile, przekazuje uczucia i to co widzę. Opowiadam swoją historię poprzez rejestrację obrazu zatrzymanego w kadrze.
W życiu są momenty jakimi należy się chwalić i są momenty które ukrywamy. Niezależnie jednak od wszystkiego to nasze życie, innego nie mamy, dlatego trzeba sprawić by było ono najlepsze jakie potrafimy. A zapisane obrazy? Chciałbym je kiedyś komuś je wszystkie pokazać, może ten ktoś się rozczaruje, a może zachwyci - nie wiem mam jedynie nadzieje, że nie przejdzie obojętnie. To jednak jeszcze przede mną. Dziś jedno co mogę zrobić to pokazać Wam niewielki fragment mojego życia i zapisać kolejną stronę w mojej książce robiąc wszystko by nie była nudna.

wtorek, 17 września 2013

Ulotna chwila

Słońce zakryte chmurami, zasłonięte, ukryte. Deszczowa armia kropel skutecznie broni dostępu nadziei na szybkie rozstąpienie się skłębionych zasłon. W takiej atmosferze dnia dzisiejszego przemierzam wraz z czasem otaczającą przestrzeń. Jednak gdzieś w zaułku codziennego pośpiechu zatrzymałem się na chwile by przysiąść. Dziś na myśl mi przyszło jedno zdjęcie, które wykonałem rok temu na ślubie siostry moich przyjaciół. Było to piękne, skromne wesele przepełnione uczuciami i przyjacielską atmosferą. Nim jednak na dobre się rozpoczęło spotkaliśmy się w domu państwa młodych. Byłem jednym z pierwszych gości. Zarejestrowałem krzątaninę przed weselną, przygotowani nerwową.... nie nie było nerwowej atmosfery. Spokój tak jednym słowem można było określić to co się działo. Po kilku chwilach przyszli moi przyjaciele z dziećmi, które nadały tonu dodały animuszu do otaczającej atmosfery, która z każdą chwila stawała się jeszcze bardziej radosna. Rozmowy, dowcipy, dyskusje na wolne tematy. Biegałem z aparatem łapiąc każdą chwilę. W pewnym momencie zobaczyłem jak najmłodsi goście zaczęli się przekomarzać. Stojąc na przeciwko siebie dogadywali sobie jedno za drugim. Przykucnąłem by zrobić zdjęcie. W tym momencie ukochana siostrzyczka rzuciła się na brata by go ucałować. Jedno ujęcie. Uchwycone w kadrze znak miłości młodego rodzeństwa. 

Ulotne są chwile, złapanie ich w kadrze, uchwycenie tego co przemija to zadanie dla fotografa. Takie zdjęcia są niepowtarzalne, przekazują uczucia i magie jednego momentu, a właśnie z takich momentów składa się nasze całe życie. To one nadają rytmu temu wszystkiemu co robimy na co dzień, pojawiają się już w najmłodszych latach i zanikną dopiero po naszej śmierci, sztuka jest je jedynie zatrzymać, zachować od zapomnienia.
To zdjęcie zdobyło 2 miejsce w Q2 The Wedding Photojournalist Association w 2012 r kategoria Dzieci. Chyba powinienem zacząć ponownie wysyłać zdjęcia na konkursy ponieważ od tamtego czasu tego nie robię - czas to zmienić.

niedziela, 15 września 2013

Ostra jazda

Piątek popołudniu w spokoju usiadłem na mojej sofie, spojrzawszy przed siebie duchowo zacząłem się przygotowywać do tego co mnie czeka za chwil kilka. Pełnia sezonu ma to do siebie, że nie ma się na nic czasu. W myślach kalkulacje czy wszystko przygotowane, baterie naładowane, karty puste, sprzęt wyczyszczony, samochód zatankowany - jeszcze nie ale to dopiero gdzieś po drodze. Ostanie szlify, w myślach notatki tego, przewidywanie wszystkiego co ma się stać. Kawa dodaje smaku myślom przemierzającym bezkres umysłu, to tu wszystko się zaczyna i tu się kończy gdy potrzeba. Koncentracja... i pakuje się. Na 18 mam być na miejscu, gotowość 19 - wiele czasu. Dziś impreza firmowa. Imprezy firmowe mają to do siebie, że przeważnie nie można o nich za wiele pisać i nie można publikować zdjęć na nich wykonanych. Prawo firmy do zachowania prywatności a zaufanie do obsługi technicznej jest równie ważne jak to jakiej wysokości fakturę będzie trzeba zapłacić. Nie pochwale się tym co robiłem, napisze jedynie, że było ciężko. Zdjęcia studyjne przy dużej ilości osób to wyzwanie. Wszyscy chcą być pierwszymi, przeciskają się otaczają z każdej strony. Wiele słów wokół, wiele zdań, kolejne ujęcie, ustawianie modeli, kolejne słowa, trzeba być opanowanym i skoncentrowanym by wszystko poszło jak należy. Jednak gdy goście otrzymują zdjęcie i robią zwykłe WoW - to rekompensuje trud, wiem że zrobiłem dobrze swoja prace. Zadowolony klient to dobry klient.
Godzina 12 szybko przyszła, zwijka sprzętu. Szybko do domu na krótki sen o 4 mam przyjechać po DJ i jedziemy do Warszawy na kolejna imprezę. Nie lubię takich krótkich snów, jednak w tej sytuacji to błogosławieństwo bo w planie było zero snu.
Czwarta rano przepakowanie samochodu, ruszamy w kierunku stolicy. Pusta droga. Samochód mknie po tragicznej siódemce gdzie co chwila stoją fotoradary i są mało ciekawe zakręty. Nigdy nie zrozumiem dlaczego po tylu latach nie mogli zrobić tej drogi całej 2 pasmowej. Przez tyle lat człowiek zdołał jednak poznać każdy jej aspekt, każdy zakręt. Czasem mam wrażenie, że pokonuje ją intuicyjnie odruchowo pokonując zakręt za zakrętem.
Dzisiejszy wyjazd do Warszawy to obsługa corocznej imprezy masowej o nazwie Ecco Walkathon. Kolejny raz z rzędu wykonuję zdjęcia na niej. Niestety w tym roku zbiegła się ona z planowanymi demonstracjami związków zawodowych walczących dobro pracowników. W radio całą drogę słuchałem, jakie mogą być kłopoty, menager dopingował nas byśmy zdążyli wjechać do stolicy przed nadciągającymi autokarami z demonstrantami z całego kraju.
Naciskając pedał gazu obserwując drogę wijącą się o poranku dotarłem do granic Warszawy. Udało się bez problemów minąć Janki i Raszyn najbardziej zakorkowany wjazd do miasta. Śniadanie w MC Donaldzie niezbyt mi odpowiada, jednak czasem nieodzowny aspekt tej pracy. DJ Mike, z którym przyjechałem, najlepiej określił to jedzenie - pachnie zupełnie niczym.

Gdy dojechaliśmy na Agrykole wszystko było dopięte na ostatni guzik. Zaparkowałem samochód, spotkanie z organizatorem, ostatnie wytyczne z hasłem - wiesz co masz robić i... zaczynamy.
Na początek spacer po miejscu imprezy, poglądowe zdjęcia tego co wokół. Na scenie pojawiają się konferansjerzy, ujęcie ich oraz ich gości w jak najlepszym świetle. Pierwsze zespoły i ludzie, zbierający się w wolnym tempie wokół. Charakter imprezy to piknik rodzinny. Dzieci wokół biegają i się śmieją, ich rodzice wzrokiem za nimi wodzą. Młodzi ludzie z uśmiechem na ustach dyskutują, a starsi pokazują tym młodszym, że w sile wieku można mieć więcej sił od nich. Gdzieniegdzie można było zobaczyć celebrytów, znane osobistości gdy nie pokazywały się na scenie spacerowały i rozmawiały z mieszkańcami Warszawy.
O godzinie 11 rozpoczyna się spacer wytyczoną dziesięciokilometrową trasą ulicami Warszawy, godzinę później rozpocznie się 6 kilometrowy. Na starcie pojawili się celebryci przecinający wstęgę, otwierający trasę. Fotoreporterzy, paparazzi wszyscy chcieli jak najlepsze ujęcie. Operatorzy kamer filmujący wszystko, przekazujący na żywo moment gdy zgromadzeni będą mogli wyruszyć na spacer. Przecięta wstęga, orkiestra zaczęła grać. Wszyscy ruszyli przed siebie. Byłem w swoim żywiole. Ujęcie za ujęciem zerjestrowałem wszystko co mnie otaczało, wszystko co się działo.
Niestety w tym samym czasie w Warszawie rozpoczynają się demonstracje, które mogą zakłócić przebieg imprezy. Wytyczone trasy niebezpiecznie blisko zbiegają się z trasami strajkujących. W oddali słychać wystrzały petard. Szczęściem jest to, że Ecco Walkathon jest bardzo dobrze chroniony przez policje, którą można było widzieć na każdym kroku. Radiowozy, policjanci na motorach i koniach gdzieniegdzie ochrona celebrytów w kamizelkach kuloodpornych. Dziwne połączenie, w spokojnym kraju wręcz niespotykane.

Poszedłem na trasę z mieszkańcami Warszawy. Kilka zdjęć ludzi tłumnie idących w szczytnym celu. Każda osoba swoim marszem zbiera pieniądze jakie firma Ecco przekaże dla potrzebujących. Po kilku kilometrach znalazłem skrót by szybciej dotrzeć na miejsce mety by szybciej sfotografować to co dzieje się pod sceną. To było dobre posunięcie. Tyle razy byłem w Warszawie a nigdy nie widziałem pomnika Chopina i Belwederu. Tym razem przez przypadek trafiłem w to miejsce. Bardzo dostojny park. Wszedłem by zrobić kilka zdjęć siedzącemu artyście, dumającemu nad kolejnym utworem. Gdy skończyłem odwróciłem się i ku mojemu zdziwieniu zobaczyłem jak demonstranci idący za mną ulicą odkładali flagi i trąbki i jeden za drugim również weszli by podziwiać pomnik Chopina. W zachwycie wpatrzeni w pomnik robili zdjęcia. Kolejny przykład że sztuka łagodzi obyczaje, musi jedynie trafić na podatny grunt.
Dotarłem znowu na Agrykole i metę marszu. Zdążyłem przed wszystkimi wrócić. Ująłem to co najważniejsze. Kolejny koncert, prezentacja na co wydane zostały pieniądze z poprzedniego roku i finał. Czek już podpisany, pieniądze podliczone. Godzina 16 z minutami zakończyliśmy pracę. Pożegnanie z współpracownikami i organizatorami. Tym razem w drogę powrotną zabraliśmy jeszcze jednego kolegę, Janusza, który przez większość trasy poprowadzi mój samochód. Dobrze bo po takim maratonie fotograficznym byłoby to już dobijające. Tym razem mi się udało.
Dwudziesta pierwsza z minutami i już w domu. Kolejna sztuka za mną, teraz czeka mnie obróbka wykonanych zdjęć. Kolejny dzień siedzenia. Powoli myślami już jestem przy następnym tygodniu, który zapowiada się jeszcze ciekawiej. Dwie sztuki zwieńczone będą jeszcze weselem. Czasem jest to ciężka praca, jednak bardzo ciekawa. Wiele razy z kolegami mówiliśmy, że gdybyśmy tego nie lubili to już dawno nikt z nas by nie pracował przy obsłudze imprez. To jest najciekawsze, że człowiek jak coś naprawdę kocha to niezależnie jak jest mu ciężko dąży do założonego celu, pokonuje trudności by go osiągnąć. Dziś cel został osiągnięty. Zdjęcia już na serwerze, teraz powolne oczekiwanie na kolejną sztukę.

czwartek, 12 września 2013

Jeden taki dzień w życiu cz.2

Życzenia skończone teraz wejście do samochodu i na sale weselną. Przywitanie chlebem i solą, już z radością w głosie przywitania rodziców w akompaniamencie gromkich oklasków gości. Kieliszka szampana przez kelnera przyniesione, kilka łyków napoju i rozbite kieliszki na szczęście. Pan młody nie czekając na zezwolenie bierze swoją wybrankę na ręce i wprowadza na sale. Przywitanie przez gości i obiad.
W oczekiwaniu na pierwszy taniec rozglądam się po lokalu. Szukam jego dobrych i złych stron. Balans bieli jest tu istotny, istotny jest też scenariusz tego jak będę robić zdjęcia. Wiele rzeczy rozwija się tu dynamicznie, jednak ogólny plan działania dobrze jest mieć. Czy robimy na świetle zastanym, czy koniecznie są lampy czy ..... itd itp. Rozważań jest tak wiele jak kreatywny jest fotograf a inwencji twórczej akurat nie powinno brakować




Goście wchodzą na główną salę taneczną, państwo młodzi dostojnym krokiem w akompaniamencie oklasków zajmują środkowe miejsce. Znowu wszystkie oczy skierowane są na nich. Pierwszy taniec, spontaniczny czy dopracowany do ostatniego szczegółu, zawsze jest znakiem do rozpoczęcia zabawy. W tym tańcu szukam wiele, szukam spojrzeń, szukam uśmiechów. Każdy krok młodych jest jak symfonia uczuć. Jeszcze w delikatnym stresie, jeszcze pod wpływem przeżytych wrażeń z kościoła. Gromkie brawa, okrzyki, uśmiechy, spojrzenia i pokłon, podziękowanie widzom, zaproszenie do wspólnej zabawy. Teraz trzeba wczuć się w rolę niemego gościa weselnego, świadka zabawy, spostrzegawczego obserwatora zabawy.



Różnorodność obiektywów to różnorodność spojrzeń na daną sytuacje, to wielorakość punktów widzenia. Kontrola głębi ostrości, czasu naświetlania, konta padania światła, kombinacja tych i wielu jeszcze innych aspektów fotografii sprawia, że nawet najbardziej prosta sytuacja może na zdjęciu wyjść wyjątkowo. Reportaż to wyszukiwanie gestów mowy ciała ludzkiego, to szukanie emocji, niewypowiedzianych słów, to poszukiwanie czegoś więcej niż tylko tego co widzą wszyscy, to poszukiwanie magi chwili i miejsca.
Tańce przeplatane chwilami odpoczynku, rozmów przy stołach czy w ogrodzie, to sukcesywne wykonywanie zdjęć i łapanie w obiektyw kolejnych kadrów.





Czas płynie szybko, dzień zamienia się w wieczór by stać się w końcu nocą. Słońce z księżycem zamienia się miejscami, gwiazdy ujawniają swoje piękno, muzyka przecina ciszę. Na sali gasną światła, państwo młodzi, tym razem już bez stresu, pojawiają się na środku sali tanecznej. W błyskach rac, w świetle świec na środek wjeżdża tort weselny. Dostojny i piękny ma osłodzić przyszłe życie nowożeńców. Pierwsze wspólne cięcie tortu, słodkości życia, wspólne smakowanie z radością zapisaną na twarzach, niech inni goście też spróbują, niech posmakują ich słodyczy.
"Oczepiny to dawny obrzęd weselny znany u większości ludów słowiańskich, podczas którego panna młoda symbolicznie przechodziła ze stanu panieńskiego w zamężny. Nazwa oczepiny pochodzi od czepca, nakrycia głowy, jakie nosiły mężatki w miejsce panieńskiego wianka" taką definicje znalazłem w Wikipedii. Tu wszystko może się zdarzyć, tu wszystko jest możliwe. Czujność fotografa, spostrzegawczość, ogląd na sytuacje zarówno to co dzieje się na środku jak i na zapleczu zabawy. Tu trzeba mieć oczy "dookoła głowy". 


Sylwia & Dariusz reportaż from Konrad Obidzinski on Vimeo.



Radosne zabawy przechodzą płynnie w ostatnią wzruszającą chwile, podziękowania dla rodziców. Przeważnie zaskoczenie, emocje oplatane łzami, ojcowie próbujący opanować drżenie rąk, matki nie kryjące wzruszenia. Akompaniament aksamitnego głosu wokalistki okrywa swą delikatnością uściski szczęścia i słowa wzruszenia. Kwiaty to tylko dodatek, najważniejsze jest to, że młodzi ludzie nie zapomnieli o tych, dzięki którym znaleźli się w tym miejscu swojego życia. 
Ta krótka chwila symfonii wzruszeń to przeważnie ostatni moment ważny na weselu. Owszem bywają jeszcze dodatki jak ognie sztuczne, świniak czy kulig nocny, bywają pokazy rycerskie czy występy grup tanecznych. Kreatywność wesela zależy od kreatywności i potrzeb organizatorów oraz ich zasobności portfela, jednak wszystko to dodatki. Niezależnie od tego czy wesele jest skromne czy bardzo bogate, najważniejsza w nim jest miłość, która jest bezcenna, której nie można kupić a można jedynie podarować drugiej, wybranej przez siebie osobie.


Agnieszka i Wojciech cz.2 from Konrad Obidzinski on Vimeo.

To tylko zarys tego wszystkiego co może się dziać w tym dniu, przedstawienie emocji jakie mu towarzyszą. Mam nadzieję, że chodź przez chwilę zastanowiliście się nad tym jak ważny jest ten dzień dla tych dwójki ludzi stojących przed ołtarzem. Pewnie powiesz, że dla fotografa to tylko klienci - ja powiem, że to ludzie, którzy zaufali mi, że zrobię możliwie najlepsze zdjęcia, które będą ukażą ten niepowtarzalny dzień.

Więcej zdjęć na www.slubnefoto.com